środa, 12 sierpnia 2009

Como Shambhala aka Raj na Ziemi

Coś dla ducha i ciała, czyli gdzie i czym napawać oczy oraz wszelkie pozostałe zmysły, gdy ma się wieeelki wór pieniędzy oraz kieszenie wypełnione ciekawością świata.


W temacie nowoczesnej architektury użytkowej wiele już powiedziano (i zapewne niejeden wykwit "radosnej twórczości" jeszcze ujrzymy). Na szczęście jest na tym świecie kilku architektów, którzy wciąż trzymają fason i potrafią operować przestrzenią za pośrednictwem form tradycyjnych.



Na fali adaptowania form organicznych, ale i tradycyjnych oraz wpasowywania ich w krajobraz, jednym z ciekawszych miejsc w części świata, o której piszę, jest resort hotelowy na Bali - Como Shambhala (aka Begawan Giri) - zaprojektowany przez architektów światowej sławy (m.in. francuskich - na szczęście klątwa maniera Le Corbusiera nie dotknęła wszystkich).




Przy projektowaniu Como Shambhala brano pod uwagę nie tylko takie oczywistości, jak ukształtowanie terenu, charakter roślinności, itp. - ale także fakt, że na terenie resortu znajdują się stare (żeby nie powiedzieć - wiekowe) budowle - np. kapliczka, czy rzeźba jakiegoś lokalnego bóstwa - to wszystko zostaje spójnie i niemal od niechcenia włączone w plan kompleksu, nie burząc przy tym harmonii.



Podczas rozwoju koncepcyjnego kształtu budynków korzystano z tradycyjnych stylów - co widać w projekcie (np. niesamowicie wyglądają domy na palach częściowo wystające na zboczu wzgórza spomiędzy zielonego morza drzew). Z tarasu można podziwiać dziewiczy las, bujne łąki, a także... rolników pracujących na okolicznych (choć stosownie oddalonych) polach. Istna sielanka dla każdego, kto pragnie całkowitej odmiany i chwili wytchnienia.




Resort oddalony jest mocno od "cywilizacji", bo Como Shambhala kreuje się na miejsce, gdzie można odpocząć od zgiełku cywilizacji i technologii w spokojnej - oraz luksusowej rzecz jasna - atmosferze.



Maniacy techniki mogą spać spokojnie - obowiązkowym wyposażeniem są milioncalowe;) telewizory i dostęp do internetu.






Architekci czerpali inspirację również z idei buddyjskich, hinduistycznych z lekką nutką new age - co ogólnie wyszło ogromnemu resortowi na dobre.





Widać dbałość o każdy szczegół, włącznie z wystrojem wnętrz - harmonizującym się z otoczeniem, stylowym, lecz nie przesadnym.




Można odnieść wrażenie, że wcale nie jesteśmy w kompleksie hotelowym, przy którego tworzeniu został pieczołowicie zaplanowany każdy szczegół, ale - że znajdujemy się w wiekowej, zapomnianej przez świat dalekowschodniej świątyni.





Z jednej strony surowa natura, wydeptane przez zwierzęta ścieżki, obrośnięte mchem stare budyneczki...



...z drugiej: wpasowujące się w ogólną atmosferę miejsca budynki, w których wnętrzach kryje się wiele najnowocześniejszych rozwiązań.



W Como Shambhala absolutną normą jest taki stan rzeczy: każda willa posiada swój własny basen, taras, osobną obsługę (włącznie z wyspecjalizowanymi masażystami, kucharzem i concierge'em) oraz inne tego typu udogodnienia włącznie ze stosowną ilością przestrzeni wokół - co w praktyce oznacza, że podczas całego pobytu można w ogóle nie spotkać innych gości resortu.




Rezydencje te posiadają wdzięczne nazwy mające odzwierciedlać ich charakter - oto próbka: Bayugita (Windsong), Tejasuara (Sound of Fire), Tirta-Ening (Clear Water), Wanakasa (Forest in the Mist), Umabona (House of the Earth Son).




Poniżej - linki, do których warto zaglądnąć - można sobie pooglądać zdjęcia i pomarzyć. Ciekawskich informuję, że ceny pobytu dla przeciętnego Polaka istnieją głównie w strefie marzeń - najtańszy "Garden Room" kosztuje 300 USD za noc. Oczywiście można wynająć dla siebie jedną z prywatnych rezydencji - taka przyjemność kosztuje od 2300 do 3900 USD za noc. Może już czas zacząć wrzucać grosiki do świnki-skarbonki? ;)




Linki:
http://begawan-giri.com/enviro.htm
http://www.cse.como.bz/Default.aspx?code=0-781
http://www.besthotelsresorts.com/begawangiri.htm